niedziela, 9 listopada 2014

Chapter2

 Nagle do domu weszła mama Lottie, a tuż za nią moja przyjaciółka we własnej, zdziwionej osobie
-Tomlinson!-podbiegła do nas i odciągnęła mnie od chłopaka-Nic jej nie zrobiłeś?-syknęła oglądając moje wytatuowane ciało
-Nie! Tylko gadaliśmy, ale cieszę się, że jej wspomniałaś o tym, że masz brata!-zacisnął szczękę
-Nie potrzebuje mówić o kimś takim jak Ty!-powiedziała i odwróciła się w moją stronę-Jak widzę poznałaś już tego egoistę-wskazała na wściekłego chłopaka
-Tak, ale Louis nie wygląda na egoistę, jest miły i w ogóle...-szepnęłam podchodząc do chłopaka, który pod czas mojej wypowiedzi uderzył ręką w ścianę
 Złapałam jego pięść i delikatnie zaczęłam ją rozwijać, kostki chłopaka zrobiły się sine. Splotłam nasze palce i pocałowałam go w policzek
-Czy Ty upadłaś na głowę?! On myśli tylko o sobie!-Lottie zalała się łzami-Zostawiłeś mnie, a obiecałeś, że będziesz mnie bronił jak każdy normalny, starszy brat powinien robić, ale Ty wolałeś sobie wyjechać i zjawiać się tylko w święta, kiedy ja tak naprawdę cierpiałam najbardziej!-Lottie podeszła do chłopaka i dała mu siarczysty policzek
-Za co?!-syknął i odwrócił wzrok od wściekłej dziewczyny, patrzył na mnie ze łzami w oczach, musiało boleć...
-Za to, że nic nie zrobiłeś jak Stuart mnie rzucił i nazwał mnie suką!-pobiegła do swojego pokoju
  Milczeliśmy chwilę, a nasze ręce nadal były złączone. Chłopak zaczął płakać
-Ja... Ona nic mi nie mówiła kiedy dzwoniłem... Nie żaliła mi się...-przytulił mnie
-Ja też o niczym nie wiedziałam...-w moich oczach zaczęła błyszczeć słona ciecz-Idę z nią porozmawiać, albo...-przejechałam palcem po jego policzku-Pójdziesz ze mną, wyjaśnisz jej wszystko...-uśmiechnęłam się słabo
Nie wierze, że znam go tak krótko, a już mam motylki w brzuchu mam nadzieję, że on też tak ma...
Ruszyliśmy w stronę pokoju Lottie
-Louise czekaj, Lottie bardzo przeżywa, że jej ukochany brat ją zostawił, musisz to zrozumieć, też masz brata... Idź sama ja muszę porozmawiać z Louis'em-usłyszałam panią mamę rodzeństwa
-No dobrze-puściłam dłoń chłopaka i sama ruszyłam w stronę pokoju Charlotte 
Zapukałam lekko
-Nie-powiedziała tylko, a ja weszłam sama-Po co przyszłaś? Idź do tego egoisty!-Lottie płakała jak małe dziecko
-Charlotte... Może nie wiem jak to jest, ale mam na tyle bujną wyobraźnię, że potrafię na twoje miejsce wstawić siebie, a na miejsce Lou-Zayn'a, ale nie wiesz czy Louis nie zrobił tego dla ciebie, albo miał ważny powód, a praca była tak ważna, że nie mógł przyjeżdżać w tygodniu, a tak poza tym, Ty nigdy mu nie powiedziałaś, że masz problem, więc myślał, że jest okey, że się z tym pogodziłaś...-usiadłam obok dziewczyny i przytuliłam ją-Mój tata jest pracoholikiem i widuję go praktycznie dwa razy w roku, na moje urodziny i w święta i uwierz mi lub nie, ale też się z tym nie pogodziłam, ale kocham go za to, że stara się dbać, o mnie, Zayn'a, Doniy'e, Wailyhy'e, Safee i mamę, jest nas tyle osób, ale wspieramy się i to jest cudowne, może i ja i Zayn mieszkamy dalej, ale to tylko pięć domów w lewo od naszego rodzinnego domu, nie liczy się odległość, a to jak bardzo kogoś kochamy-zakończyłam mój monolog ze łzami w oczach-Kochasz swojego brata?-zapytałaś ściskając jej dłoń
-Tak i to bardzo-zaczęłyśmy szlochać razem
-A więc nie rób mu takiej krzywdy i nie obwiniaj go o wszystko, bo on też Cię kocha i to jak, ale Twoje słowa go ranią...-westchnęłam wycierając oczy, mój makijaż musi wyglądać fatalnie...
-Idziemy, muszę przytulić się do Louis'a-szepnęła i zaprowadziła mnie w stronę schodów
Szybko zeszłyśmy i już stałyśmy przed ladą w kuchni gdzie Louis starał się zabandażować sobie rękę... Lottie rzuciła się na niego i nie tylko jej po policzkach poleciały łzy, mi i Lou też... Kiedy rodzeństwo znów się zgrało postanowiłam zabandażować tą łapkę Loui'ego 
-Dziękuję księżniczko-pocałował mnie w policzek,
a jego delikatny zarost milutko mnie łaskotał
-To dla mnie zaszczyt książę-zaśmiałam się owijając ostatni raz spuchniętą część ciała Louis'a
  Po niedługim czasie wróciłam do domu, od razu zaczęłam rysować moją dłoń splecioną z dłonią Lou, nie chciało mi się tego kolorować więc zamknęłam zeszyt z rysunkami, wzięłam prysznic i poszłam spać, tyle emocji jednego dnia, WoW!
______________________________________________
Nie za długi i nie za krótki, ale jest, mój, mam wenę o 03.08 xd, Tusia się wywiązała to i ja, *ziew* pora spać dobranoc misiaczki

1 komentarz: